Jacht: J80
Trzebież – Nexo – Simrishamn – Karlshamn – Karlskorona – Hammerhavn – Świnoujście – Trzebież
23.06 – 30.06.2012
Rejs odbyliśmy sprawdzoną jednostką do bałtyckich wojaży – J80 – „INA”, 9 osobowa załoga w składzie: Agnieszka, Piotr, Paweł, Marek, Janusz, Boguś, Szymon, pod okiem naszego klubowego Komandora Mietka.
Sobota, 23.06
Start z Trzebieży po doprowadzeniu jednostki do stanu technicznie zadowalającego, obiad na twardym lądzie, dorsz w pobliskiej tawernie, posileni oddajemy cumy, kierunek Bornholm – port Nexo. Po 36 godzinach żeglugi i łaskawości Neptuna docieramy do celu choć w zimnie i deszczu. Miły akcent – bosman portu – Polka na rowerze. Regeneracja sił, pierwsza dobra kolacja na zacumowanym jachcie i pozdrowienia – kielich dla Neptuna.
Poniedziałek, 25.06
Rano obieramy kurs na Simrishamn, już w południe Neptun chyba rozzłoszczony pazernością poprzedniego dnia ożył, mamy dobre 7B i szkwali mocniej, załoga regulaminowo oddaje morzu co się należy, lepiej mają Ci na wachcie, są przynajmniej czymś zajęci.
… kambuz bezrobotny 😉 … nieskończona jazda windą góra, dół, boki i po przekątnej … oddajemy nadal chociaż już nie ma co … w monotonii okrzyk Piotra: – Waaaanta! … – Jaka wachta ? Jeszcze 30 min !.. Piotr: – Wanta! K…! … znaczy coś się dzieje, pękła wanta … alarm wszyscy na pokład, klarowanie żagli, czego się da aby ulżyć masztowi. W nocy docieramy do portu na silniku, trochę wypompowani, ale porządnie głodni. No i widoki koją rozkołyssany błędnik, przynajmniej u męskiej części załogi.
Wtorek, 26.06.
Rano już formie i komplecie trochę turystyki i eksploracji miasteczka, całkiem ładne, skandynawska prostota i ład. Potrzebujący zakupili kalosze, najdroższe wyposażenie na jachcie 😉
Posiłek, wychodzimy w morze, pływanie nocne na max … łapiemy przecież godziny na sternika, ok. południa wpływamy do Karlshamn, wizyta raczej techniczna, przerwa na rozprostowanie kości, godzinna wycieczka po mieście, najciekawsza pozycja to muzeum ponczu. Port zlokalizowany przy biogazowniach – długo nie da się wytrzymać, zwrot przez rufę i kurs na cel naszej podróży Karlskrona.
Wieczorem cumujemy już w Karlskoronie, podejście do portu całkiem ciekawe, warto poczytać przewodnik lub powtórzyć locję.
Zapachniało wielkomiejsko, odświeżenie, dobra kolacja na jachcie, kobieca ręka odczuwalna 😉
Środa, 27.06
Słoneczny ranek, plany dnia czysto turystyczne, jedni zorganizowali sobie zwiad rowerowy, inni wycieczkę do Muzeum Morskiego. Muzeum naprawdę warte polecenia, mnóstwo eksponatów, multimedia, historia żeglarstwa i …… napisy po polsku 😉 .. na dokładkę wizyta na starówce, równie ciekawa.
Po sponsorowanym obiedzie w portowej restauracji (bynajmniej nie z lenistwa kambuzowej ;))
Wypływamy z Karlskrony kurs na Świnoujście. Po wyjściu z portu … pech … łowisko dorszy. Ogólna radość, przy 25 sztuce już nie liczymy … kambuz łzy w oczach 😉
Czwartek, 28.06
Po drodze zahaczamy o Bornholm, port Hammerhavn tradycyjnie i z sentymentu, ruiny zamku i piękne jeziorko w skałach.
Piątek, 29.06
Płyniemy spokojnie i leniwie …
pod wieczór komuś się wydawało że widział jakiś błysk … Może złudzenie … może po szampanie … Piotr i Paweł na pokładzie (29 czerwca ;). Przed północą złudzenia się zmaterializowały … jesteśmy we środku burzy … alarm, żagle dół … pioruny i błyskawice z każdej strony … spektakl „światło i dźwięk” za free w mega wydaniu, pewnie jedni klęli, drudzy się modlili, nie było czasu się przyglądać, Marek dodał otuchy: – Nie dotykajcie metalowych elementów! 😉 [na 14 tonowym metalowym pudełku]. Sytuacja opanowana do rana jedziemy na silniku, pioruny się sypały całą noc ale już za nami i przed nami.
Sobota, 30.06
Godz. 8.00 meldujemy się w Świnoujściu, marina po remoncie nie ma się czego wstydzić na Bałtyku,
tankowanie jachtu, śniadanie w drodze przez Zalew Szczeciński do Trzebieży.
… i tak cali zdrowi, radośni i zmęczeni zakończyliśmy rejs zgodnie z planem